Już kiedyś zdradziłam się z tym, że uwielbiam wodną toń. Woda mnie uspokaja. Woda mnie koi. Woda zabiera napięcie z ciała. Woda prowokuje wiele myśli. Te myśli zaś zazwyczaj zostają w niej i odpływają w zapomnienie.

Pod wodą wszystko jest takie spokojne, a zarazem o wiele czulsze. Każdy własny ruch jest odczuwany dosłownie w każdym fragmencie ciała, nie tylko w poruszonej części. Każda myśl sprawia, że serce bije w różnym rytmie. Raz wolniej, raz szybciej. I słyszysz to własne bicie serca. Masz wrażenie, że wypełnia ono każdą komórkę twojego ciała. Dla mnie jest to bardzo hipnotyzujące. Ach, żałuję, że nie potrafię oddychać pod wodą, by móc być tam. Tam, gdzie nie dotyka mnie nic złego.
To sprawia, że "wracam" do pierwszych chwil życia. To bardzo przykre, że ich nie pamiętam. Ale leżąc pod wodą tak to sobie wyobrażam. Jesteś zupełnie bezpieczny i otacza cię bicie serca. Kołyszesz się leciutko i nie doskwiera ci żadna niewygoda. Dźwięki docierają do ciebie łagodnie, choć są zupełnie niezrozumiale. Wiele z nich takimi już pozostaje - niezrozumiałymi, ale już nie są łagodne. Bywają ostre, miękkie, bywają zimne lub gorące. Są różne, ale wciąż - niezrozumiałe.
Myślę o chwili, która wydarzyła się 25 lat i 5 dni temu. Jakże musiało mi być dobrze. I jakże to musiało być okrutne, gdy niewiele chwil później wszystko się zmieniło! Zmieniło się szybko, bez uprzedzenia. Zaczęło tylu rzeczy brakować! Otoczenie stało się obce i niebezpieczne. Myślę, że nie mogłam być wtedy zadowolona.

Głowę mam zanurzoną pod wodą, wystaje mi tylko nos, bym mogła oddychać. Staram się to robić w miarę bezgłośnie, by nie zaburzyć otoczenia. Czuję i słyszę, jak kręgi szyjne skrzypią, gdy lekko odchylam głowę. Słyszę jak serce przyspiesza. Czuję jak moje ciało lekko się unosi i opada z każdym wdechem i wydechem. Zakrywam nos i zanurzam się całkowicie. Dematerializuję się. Tyle myśli...
Myślę o chwili, która wydarzyła się 4 dni temu. Myślę zbyt wiele. Woda stygnie.

Nigdy nie sądziłam, że po skończeniu ćwierć wieku będę czuć się tak źle, tak ...
Jestem osobą, która popełnia błędy. Dużo błędów. I nigdy nie jestem bezkarna. Wszystkie błędy są skrupulatnie śledzone i wypominane. Każdy zasługuje na karę. Choć ja uważam, że każdy jest do naprawienia, to wiem, jak są one liczone. Lista jest nieskończenie długa.
Jestem osobą zagubioną i przerażoną. Przerasta mnie wiele spraw, przeraża jeszcze więcej.

Po wyjściu z wody idę posłuchać serca, która biło wokół mnie przez pierwsze 9 miesięcy, które było blisko mnie przez kolejne lata, które uspokajało moje smutki, zapewniało bezpieczeństwo.
Istnieje jeszcze tylko jedno takie serce, którego bicie uspokaja moje własne.

Niektóre doświadczenia są unikalne, niektóre myśli nie do wyrażenia. Niektóre sytuacje są "nie do przeżycia"...



Popularne posty z tego bloga