Przez kilka lat swoich studiów wiele razy słyszałam o różnych kompetencjach, które człowiek powinien opanować, by żyło mu się lepiej. Wśród tych kompetencji znalazły się również "kompetencje społeczne". Odnosiło się to stricte do moich studiów - czyli do mowy w kontekście społecznym, ale również były one też wspominane w przypadku ogólnego pojęcia psychologicznego. Niektóre kompetencje społeczne zdobywa się na drodze powszechnej "socjalizacji". Jedno i drugie dotyczy aspektów, których doświadczamy od urodzenia do końca życia, tyle samo czasu trwa nauczenie się ich lub podleganie pewnym procesom. Istnieje powszechne założenie, że kompetencje społeczne nabywa się samoistnie - przez obserwację, metodą prób i błędów. To nie do końca prawda. Część z nich jest nam "wpajana", innej części nie zdobywamy - z różnych powodów. Słownikowo "socjalizacja" to proces, w którym przejmujemy wiedzę i kompetencje oraz system wartości i norm w wyniku oddziaływania
13 dzień lata, sobota Rano miła niespodzianka, moje pomidory w końcu się zarumieniły i są gotowe do zbioru, więc swój dzień zaczynam od tegoż zajęcia. Nim podleję resztę roślin, idę do kurnika, by przywitać się ze zwierzętami i wypuścić je na zewnątrz. Mamy dziś bardzo ładną pogodę, więc nie ma co trzymać ich w zamknięciu. Podlanie upraw zajmuje trochę czasu, ale do 11 wszystko jest zrobione i oporządzone. Wyruszam więc do miasta po sprawunki. Pierw zaglądam do "PoPoultry". Wchodząc przerywam rozmowę domowników - bo jest to nie tylko sklep, ale też ich dom. Popuri, Rick i Lillia rozmawiają o mojej farmie i o mnie. Na mój widok Rick podchodzi od razu i chwali mnie za niesamowitą pracę z kurami. Cała rodzina mówi do mnie, a jednocześnie jakby wcale nie. Rick postanawia mnie przetestować i pyta, czy wiem, jak należy traktować jajka umieszczone w inkubatorze. Gdy odpowiadam prawidłowo wszyscy znów mnie chwalą. Jest to dla mnie dość niezręczne i nie wiem co począć, więc tylko pr
12 dzień lata, piątek Poranek zaczął się zwyczajnie. Pierw wizyta u kurek i królika, wypuszczenie ich na zewnątrz i zebranie jajek. Później podlewanie na polu i zebranie owoców z drzew. Wydaje się, że to tylko chwila, ale trwało to dobre dwie godziny. Później pobiegłem do miasteczka. Dziś są urodziny Basila, więc wstąpiłem do nich, by złożyć mu życzenia. Basil jest botanikiem, ale obecnie zajęty jest pisaniem jakiejś książki i nie może poświęcić się swojemu hobby. Na pocieszenie przyniosłem mu roślinę, którą znalazłem w górach. Wyglądało na to, że mu się spodobało. Skoro już byłem tam, to odwiedziłem Marie w bibliotece. Poczęstowałem ją jabłuszkiem, co sprawiło radość nam obojgu. Zawitałem także w domu Majora. To on na początku poradził mi, żeby w wolnych chwilach odwiedzać mieszkańców miasteczka. Muszę przyznać, że to była całkiem niezła rada. Wchodząc do sklepu, wpadłem na Karen, która zapytała mnie jak idzie ogarnianie farmy. Nim zdążyłem odpowiedzieć zaczęła mówić, że to na pewn